Z cyklu młodzi, zdolni: Jakub Wierzbicki z Pionek

Jakub Wierzbicki

Umysł ścisły z duszą artysty. Komponuje, tworzy, gra, filmuje. Właśnie zdaje maturę i wybiera się na studia. Mieszkaniec Pionek. Poznajcie Jakuba Wierzbickiego, chłopaka, którego miałem przyjemność oceniać (w gronie jury) w jubileuszowej edycji konkursu „Witamy wiosnę muzyką i piosenką„. Konkurs organizowany przez Liceum Ogólnokształcące im. Marii Dąbrowskiej w Pionkach. Kuba zdobył główną nagrodę w kategorii instrumentalnej.

Artur Pruziński: Co po maturze, planujesz studia o kierunku artystycznym, czy też sztuka zejdzie na drugi plan, a postawisz np. na przedmioty ścisłe?

Jakub Wierzbicki: Czuję się bardzo dobrze w matematyce, jednak chciałbym rozwijać się jako artysta. Łyknąłem tę myśl o powinności rozwijania pasji, jednak obawy, czy będę mógł z tego wyżyć, nadal tkwią we mnie. Jeśli chodzi o studia, to patrzę na Kraków, bo tam znalazłem szkołę AMA Film Academy, ale też Łódź, jednak nie ta słynna łódzka filmówka, a WSSiP.

Artur Pruziński: Muzyka czy film, a może jedno i drugie?

Jakub Wierzbicki: Oba. Dla mnie muzyka jest czymś bardziej kameralnym, coś co mogę zrobić, gdy mam wolny od myśli umysł i czas. Film, zresztą tak jak muzykę, traktuję bardzo personalnie, czasem aż za bardzo. Z tego powodu przygotowania do niego, te psychiczne, jak i merytoryczne, zajmują mnóstwo czasu. A i tak często się zdarza, że pomysły trafiają do przysłowiowej szuflady i nie mam nastroju, żeby wznowić obcowanie z tą dziedziną sztuki. Ostatnio często nie mam nastroju do tworzenia. Jedyne, co mi pozostaje, to usiąść przy pianinie i pobrzdąkać. Albo wyjść na dwór.

>> Sprawdźcie kanał YouTube Jakuba

Artur Pruziński: Jak narodziła się u Ciebie potrzeba tworzenia, bycia kreatywnym, czy to był proces, przypadek, a może nagły impuls?

Jakub Wierzbicki: Sam mam problem z określeniem, czy taką potrzebę rzeczywiście mam. Bardziej bym nazwał to potrzebą uzewnętrznienia się. Czasem może nawet coś stworzę. Ale jeśli miałbym podać jakąś przyczynę tego, że w ogóle zacząłem myśleć o sztuce, to chyba był to moment dostania kamery od rodziców na komunię. Miałem wtedy 8 lat. Potem był okres serii ,,impulsów” – latałem z kamerą i nagrywałem wszystko, głównie siebie. Z tamtej dawnej energii zachowało się może 20%, ale staram się coś z niej wyłuskać.

Artur Pruziński: Widzisz siebie bardziej jako solistę czy może jednak członka kapeli?

Jakub Wierzbicki: Raczej solista, chociaż z różnych względów łatwiej by mi było być członkiem kapeli. Hamowałoby to mój niezdrowy perfekcjonizm. Ale musiałbym iść na kompromisy, a wolę w pełni tworzyć autorskie rzeczy.

Artur Pruziński: W jaki sposób lockdown wpłynął na twoją twórczość?

Jakub Wierzbicki: Myślę, że negatywnie. Przez pierwszy okres nauczania zdalnego (ostatnie miesiące drugiej klasy liceum) tkwiłem w kompletnym marazmie. Jednak, mimo to, udało mi się wtedy dokończyć ,,Rodzaj odosobnienia” (jeden z moich ulubionych utworów), nagrać i zmontować teledysk oraz wrzucić go na YouTube’a. W jakimś stopniu ta stagnacja mnie zainspirowała. Oprócz muzyki, w mojej głowie powstało i powstaje wiele pomysłów na filmy, ale czy jest to spowodowane lockdownem, ciężko powiedzieć. Niezaprzeczalnie brak kontaktów ze znajomymi odbijał się negatywnie na wszystkim, co robiłem.

Artur Pruziński: Załóżmy, że wypływasz na szerokie wody jako artysta. Kto zagrałby w twoim filmie albo zaśpiewał na płycie?

Jakub Wierzbicki: Gdybym zyskał pewność siebie i swoich możliwości, to chciałbym tworzyć muzykę z zespołem Coals. Swoim stylem trafnie wyrażają moją wrażliwość artystyczną, więc taka współpraca byłaby dla mnie przygodą. Jeśli chodzi o film, to nie mam szczególnych ,,zachcianek”. Marzeniem byłoby zaangażowanie do mojego filmu moich znajomych, którzy w gruncie rzeczy nie kształciliby się w tym kierunku.

Artur Pruziński: Bardzo fajny pomysł. A czy Pionki, skąd póki co pochodzi pewnie jeszcze większość twoich znajomych, to miejsce, które sprzyja tworzeniu?

Jakub Wierzbicki: Tak. Naprawdę, coraz bardziej odkrywam to miejsce i jego piękno. Dlatego lubię wychodzić na spacery. Najlepiej różną drogą. Ostatnio wybudowano park i upiększa się Staw Górny, więc da się odczuć, że Pionki żyją. Nie odczuwam takiej zaściankowości, jaką większość moich znajomych zdaje się czuć. Może dlatego, że za dużo ludzi nie znam w mieście. Podoba mi się ta nieokreśloność Pionek – za małe na duże miasto, ale za duże na wieś. Właśnie w tej niepewności czuję coś magicznego.

Artur Pruziński: I na koniec, kogo chciałbyś pozdrowić albo w jakiś szczególny sposób uhonorować w nawiązaniu do twojej drogi początkującego artysty?

Jakub Wierzbicki: Rodzinę za wsparcie, moich znajomych, z którymi mogłem stworzyć to, co udało się dotychczas zrobić, a także tych, z którymi mogę spokojnie rozmawiać. Dziękuję panu Marcinowi Alotowi za świetne nauczanie gry na pianinie, panu Michałowi Grosiakowi za przekazywanie merytorycznej wiedzy filmowej. Pozdrawiam Michała Marczaka za stworzenie ,,Wszystkich nieprzespanych nocy”, całą obsadę i ekipę odpowiedzialną za ten film, Włodka Markowicza i Sohayo za to, że uzewnętrzniali swoje myśli na kanałach YouTube, zespół Coals, Gargamela, Billie Eilish, twórców muzyki DJ Sona ,,Ethereal”, Andrieja Tarkowskiego za sceny natury w ,,Zwierciadle” oraz Darrena Aronofskiego za pierwsze prawdziwe zachwyty filmowe.

Artur Pruzinski